Kozie mleko.

100_3558-001

“I jest pod dostatkiem koziego mleka na pokarm dla ciebie, na pokarm dla twoich domowników, a także środków do życia dla twych dziewcząt.”

Zastanawiacie się skąd ten cytat?  Otóż- może to będzie zaskoczenie, ale słowa te napisano jakieś 700 lat przed naszą erą. Wtedy szczególnie ceniono sobie kozie mleko.

My też bardzo je sobie cenimy. Jest smaczne, zdrowe i przeważnie nie powoduje uczuleń. Przynajmniej w naszym przypadku.

100_1311

W moim domu rodzinnym zawsze piło się dużo mleka. Oczywiście krowiego. O kozim mleku w ogóle jako dziecko nie słyszałam. Mama wysyłała mnie codziennie do sklepu, gdzie z wielkiej kany pani sklepowa nalewała do mojej kanki trzy do pięciu litrów mleka, w zależności od naszych potrzeb. I wtedy tyle tego mleka  wypijaliśmy czteroosobową rodziną. Oczywiście zupy mleczne, kaszki na mleku itp. były na porządku dziennym. A w ogóle jak mama upiekła ciasto to najchętniej się je jadło ze szklanką mleka.

I tak piłam to mleko do czasu przekroczenia magicznej czterdziestki. Wtedy mój system trawienny zaczął się buntować. Spróbowałam więc mleka bezlaktozowego- tolerowałam je znacznie lepiej. Ale takie mleko jest dość drogie. W tym czasie odstawiałam dziecko od piersi, ale i jemu krowie mleko nie służyło. Lekarka, która prowadziła Mateusza zaleciła mu kozie mleko. Dowiedziałam się od niej, że w naszej okolicy ludzie zaczęli hodować kozy. Więc kupowaliśmy to mleko dla Mateusza i dla mnie. Jednak jego smak pozostawiał dużo do życzenia. Zaczęliśmy się zastanawiać nad kupnem kozy. Ale skąd ją wziąć?

kozy1

Wtedy jeszcze prowadziliśmy sklep spożywczy w Dąbkach i mieliśmy do czynienia z różnymi ludźmi. Szczególnie dużo lubiliśmy rozmawiać z panem Jurkiem, który dowoził nam lody. Mieszkał w małym miasteczku na Kociewiu a jego mama hodowała kozę. Ugadaliśmy się, że gdyby pojawiła się u nich młoda kózka, to będzie zarezerwowana dla nas. Tak się jednak złożyło, że mama pana Jurka zachorowała i nie mogła już doglądać swojej kozy, więc ta powędrowała do nas.

100_1316

Basia- bo z takim imieniem ją kupiliśmy- była kozą niezwykle towarzyską. Zaraz po przyjeździe do Dąbek nasi chłopcy uwiązali ją na sznurek i poszli z nią na spacer. Szła przy nodze jak pies. A że szli w kierunku domu swojej cioci, to Basia widząc ludzi na podwórku wyrwała do przodu, żeby się przywitać. Wszyscy ją głaskali a ona z lubością wyciągała szyję. Taka to była wyjątkowa koza.

W niedalekim sąsiedztwie gospodarze wypasali pięknego koziołka. Zwierzęta poczuły do siebie miętę przez rumianek i po jakimś czasie Basia urodziła dwa śliczne koźlaczki- kózkę i koziołka. Wspomnieć trzeba, że Basia była rasowa- była to Koza Grecka Bezroga. Za to ojciec koźlątek był syberyjskim mieszańcem z długą sierścią i ogromnymi, zakręconymi rogami. Podczas jego odwiedzin mieliśmy, niezbyt przyjemną okazję poczuć, co oznacza słowo cap. Bo capił rzeczywiście na kilometr. Ale dla tych słodkich koźląt warto było to wytrzymać.

100_1313

Tak więc kózki zaczęły się mnożyć. Wtedy jeszcze nie byliśmy członkami UE i nie mieliśmy obowiązku prowadzić ewidencji koziego stada, więc nie pamiętam dokładnie jak tam one się mnożyły. Wiem, że po jakimś czasie kupiliśmy własnego koziołka i, zdarzało się, że mieliśmy pięć dorosłych i siedem małych sztuk koziego gatunku. Mieliśmy zatem Zosię, Balbinę, Ewelinę, Kleopatrę… ojej nie pamiętam już tych imion. Od znajomych dostaliśmy Klementynę, która dawała słodziutkie mleko. I właśnie wtedy uświadomiliśmy sobie, że różne kozy dają mleko o różnym smaku. Nasza Basia i jej potomstwo nie dawały smacznego mleka. Chętnych na dorosłe i młode kozy było sporo, co roku zjawiał się ktoś, kto chciał kupić kozę, więc postanowiliśmy zatrzymać tylko te, które dawały naprawdę dobre mleko.  Oczywiście naszej Basieńki nie sprzedaliśmy, dożyła u nas późnej starości i w końcu na coś mocno zachorowała.

100_1317

Teraz mamy dwie kozy, które dają mleko- Milkę i Lukrecję zwaną Lulu. Ale mleko mają wyborne. Jest naprawdę smaczne, nie takie jak kupowałam na początku. Również mleko sprzedawane w sklepach często ma taki specyficzny, nieprzyjemny posmak. Raz kupiłam kozi ser, to po prostu nie dało się go jeść. Nasze mleczko, a także twarożek są rewelacyjne. Na pewno duże znaczenie ma też higiena dojenia.

Pan Zygmunt karmi kozy

Pan Zygmunt karmi kozy

 

No, chyba już wystarczy!

No, chyba już wystarczy!

Koza to bardzo pożyteczne zwierzę, ale bywa też wścibskie, uparte, pomysłowe i niezwykle inteligentne. Wiemy o tym doskonale, bo wychowaliśmy już niejedną kozę. A charaktery mają najróżniejsze. Kiedyś mieliśmy pięć koźląt. Była wśród nich czarna kózka i inna, pięknie ubarwiona. Myślałam o tym, żeby do chowu zostawić właśnie te kolorowe, a białą sprzedać. Kiedy wchodziłam do koziarni, wszystkie koźlątka, oprócz jednego od razu gdzieś czmychnęły, takie były bojaźliwe. Tylko właśnie to jedno- biała kózka- od razu podchodziła i stawała na mnie przednimi kopytkami. Dlatego zawsze była wygłaskana, no i już musiała u nas zostać. Zresztą daje też dużo dobrego mleka- w końcu to Milka.

Witam Pana!

Witam Pana!

 

Pani Mirka też je polubiła...

Pani Mirka też je polubiła…

Kozie cechy sprawiły, że zwierzę to weszło do naszego potocznego języka. Jest wiele przysłów i powiedzonek w języku polskim związanych z kozami. Słowa „koza” i „kozioł” mają naprawdę wiele znaczeń. Np. koza to więzienie, areszt; piecyk żelazny z rurą; smarkula, podlotek; dudy( instrument muzyczny). Z kolei kozłem może być siedzenie dla woźnicy, przyrząd gimnastyczny, podpórka albo bardzo uparty człowiek. A kto z nas nie doświadczył tego, że chciano z niego zrobić kozła ofiarnego? Wiele polskich miast ma w swoich herbach kozy. Znamy też doskonale słynne poznańskie koziołki.

Panie Zygmuncie, Pan je rozpieszcza...

Panie Zygmuncie, Pan je rozpieszcza…

Co sprawia, że kozie mleko jest takie zdrowe? Przede wszystkim zawiera mnóstwo niezbędnych dla organizmu witamin- A, C, PP, z grupy B, oraz kwas foliowy. Co ciekawe w swojej strukturze przypomina mleko kobiece. Zawiera prebiotyki pomocne w rozwoju prawidłowej flory bakteryjnej jelit a także kwasy tłuszczowe omega-6. Spożywane regularnie służy naszemu sercu, gdyż obniża poziom złego cholesterolu we krwi oraz trójglicerydów.

Mówi się jednak, że mleko kozie zawiera dużo mniej żelaza niż krowie, ale niedawno przeczytałam pewną ciekawostkę. Otóż, z badań naukowców z Uniwersytetu w Granadzie wynika, że mleko spożywane przez osoby z anemią jest bardzo korzystne, gdyż nasila wykorzystanie żelaza i regenerację hemoglobiny. Ponadto, zdaniem tych naukowców, wspomaga przyswajanie magnezu, wapnia i fosforu. Ponadto zawiera potas, miedź, selen i mangan.

Podobno mleko kozie może być trawione przez nasz organizm ok. 20 minut, a w porównaniu mleko krowie 2 do 4 godzin. Jak to się dzieje, że jest tak łatwo przyswajalne? Zasadniczą rolę odgrywa tu wielkość cząsteczek tłuszczu, które są drobniejsze niż mleka krowiego, i dlatego mają większą powierzchnię styczności z enzymami rozkładającymi tłuszcz. I chociaż mleko kozie bywa bardzo tłuste, to jednak ten tłuszcz jest lepiej trawiony. Dlatego jak kupicie kozie mleko od gospodarza, nie zdziwcie się, że na wierzchu nie zbiera się śmietanka. Po prostu te drobniutkie cząsteczki tłuszczu pozostają w mleku.

Nic dziwnego, że pisarz Biblijnej Księgi Przypowieści, którą zacytowałam na początku, tak pozytywnie wypowiadał się o kozim mleku.

Pora wracać do domu...

Pora wracać do domu…

 

 

, , ,

Comments are closed.