Siadom ja pod jabłonku

Ależ się uśmiałam! Wpadł mi w ręce tekst, który spisała pani Maria Ollick i zamieściła w swojej książce „Maltych i grapa” . Tekst jest napisany po borowiacku i nosi tytuł  „Szanowny Panie! Odpowiedź na ofertę matrymonialną”. Oto  fragmenty tego tekstu:

„ Siadom ja pod jabłonku i pióra sia chwytom, bo żym sia dowiedziała, że pon poszukuje towarziszki do życia. Ja by sia dycht rada ożaniła, jano tudo smantka chłopa nie mogą dostać. A jak zamanowszy, kele naszy chałupy siadóm i tak durcham patrza, czy jaki brifkasz listu nie niejsie, czy sia jaki kawalir nie nadkrąca. Toc ja przecie nie do kija, jano do chłopa rosna. Jakby te nasze rajby mnieli dojść do rychtu, to ja by sia chyba z radości w psianta użarła a ksiandzu na msza śfianta dała. Aby pon sia lepsi ó mnia dowiedział- opisza ponu moja figura.

Jezdem wysoka, mom modre oczi, a figura to ci tako psiankna, że jak w niedziela z kościoła wyleza, to wsziskie ludzie na mnie ślepia wywalajo. Jano mam jedna mała fela. Na lewa golań tak ździebko utykom. Tak dycht ciemna to ja tyż nie jeżdem, bo chodziłom do szkoły. A ten szkolny to był fest działt. On nom powiedział, po czim muchy zdychaju i jak gapa ma rok, to lejci w drugi rok.

Uświadomnióm pana, że pochodzą ze wsi. Dawni bylim na frajce, a tero momy swoje gburstwo. Momy 58 morgóf ziamni, paranaście klampóf, 2 richtich szkapóf.

W doma do kupy jest nas sidam- sztery siostry i trzech bratóf. Siostry sia dycht wszistkie ożanili. Jeden z bratóf je żonaty i jeździ na banie, drugi je zaciongnianty do wojska i jeździ na fligrze, a ten trzejcichycił sia dycht letkiego chleba, bo je za pisarka u Rosenwalda. (…)

Jezdem srodze zorgowna. Toć ja i buksy potrafią narzóndzić, sztifle sztypować, a robota to mnie idzie tak od ranki, że niż chto sia obejrzi, to już mom wszistko fertich. Do gospodarstwa tysz mom wszistko obzorgowane. Do spania- wyry, do mantlóf i kapeluszóf – knaki, para dychtownych klompóf, a łachóf i lumpóf to móm tycht pełno na górze wisieć.”

I tak dalej- nasza panna swoje zalety wymienia i spodziewa się rychłego ślubu. Mam nadzieję, że wszystko zrozumieliście…

 

Źródło: Maria Ollick „Maltych i grapa. Tradycja, specjały kuchni i inne ciekawostki z Borów Tucholskich” Copyring by Miejska Biblioteka Publiczna w Tucholi.

, ,

Comments are closed.