No to mamy zimę. Nareszcie! Bo zima w Borach Tucholskich jest naprawdę przepiękna. To nic, że napadało śniegu i trzeba wziąć się do pracy, żeby jakoś przejść przez podwórko. Po takiej suszy śnieg to prawdziwe błogosławieństwo.
Śnieg zawsze nastraja mnie pozytywnie. Po długiej, szarej jesieni (oj, w tym roku była wyjątkowo długa) przydaje się nam taka odmiana. Bo zresztą jesień jest brudna, wilgotna i brzydka, a śnieg to taka nagła odmiana. Nagle zmienia się cały krajobraz. Wszystkie nierówności i brudy przykrywa czyściutki, biały puch. Pewnie dlatego tak poprawia się mój nastrój.

Nawet taki krzaczek wygląda uroczo, a przecież to zwykłe badyle, których nie zdążyłam przyciąć jesienią…
Temperatura też jest znośna, tak przeważnie około pięciu stopni w minusie. W zeszłym tygodniu było trochę chłodniej, ale to jeszcze da się wytrzymać. I oby taka zima utrzymała się aż do wiosny.
W sobotę wybraliśmy się z Mateuszem na narty do Fojutowa. To znaczy Mateusz się wybrał, bo ja go tylko zawiozłam i mogłam sobie trochę popatrzeć. Niestety, nie zrobiłam żadnych zdjęć, ale jedziemy znowu w najbliższą sobotę, więc może mi się uda coś pstryknąć. Na stok w Fojutowie mamy zaledwie 7 km, więc możemy wyskoczyć w wolnej chwili. Nie ma co czekać do ferii, bo nie wiadomo jak długo ta nasza piękna zima u nas zagości…
A na koniec jeszcze kilka zimowych zdjęć.
Miło poczytać o Was znowu! Po zdjęciach widać,że rzeczywiscie zimowe widoki Borów tez są piękne,zresztą tak jak i jesienne, letnie i wiosenne ;).Niestety u nas po śniegu nie zostało już śladu,przyszła odwilż i silniejsze wiatry. Będziemy myśleć żeby wiosną Was odwiedzić,bo już się stesknilismy:-)